Zabawa ukladem hamulcowym została wymuszona przez pocące się połączenie węża elastycznego z zaciskiem. Sprawa wydawała się dosyć prosta i w sumie taka była poza jednym małym szczgółem. Miedziana podkładka pod śrubą tak się z nią zmontowała, że z powodzeniem udawała część śruby. Zadowoleni daliśmy nowe podkładki i po założeniu okazało się, że płyn hamulcowy już poprostu sika we wszystkich kierunkach. Przespanie się z tematem i poradzenie się wójka google poskutkowało i następnego dnia zdjeliśmy starą podkładkę, daliśmy dwie nowe i bez dalszych niespodzianek przystąpiliśmy do odpowietrzania hamulców. Pamiętajcie zawsze, że nawet malutki pecherzyk powietrza gdzieś w rurkach powoduje, że hamulce nie działają poprawnie. Dzięki doświadczeniu starszego pokolenia i patentowi ze słoiczkiem udało nam się wspólnymi siłami dwóch pokoleń odpowietrzyć hamulce poprawnie do końca. Do tej zabawy doszła jeszcze wymiana tylnich klocków i trzeba przyznać, że po całej operacji heble hamują całkiem przyzwoicie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz